Odwołuję zimę!

0
COM
Mam już dosyć zimy. Mimo, że biały to mój ulubiony kolor, potrzebuje ich więcej!
Postanowiłam w ten weekend odwołać zimę i udawać, że jest już wiosna.

WIOSNA W DOMU DIY:

1. Wywietrzyć dom., nie patrząc na śnieg!



2. Rozpalić w kominku, żeby temperatura udawała wiosnę.

3. Zakleić okno przy pomocy kolorowej bibułki i plasteliny 

4. KOLOR!




Kochani zapraszam również do śledzenia mnie na facebookutwitterzepinterescie, a od wczoraj na tumbrl:)

Wiosna już tuż tuż, nie poddawajcie się!




To nie będzie blog o niczym- postanowione:)

0
COM
Po moich rozmyślaniach o szczęściu zauważyłam, że często coś zupełnie błahego psuje nam humor i to na długo. Nie mówię o naprawdę smutnych sytuacjach, kiedy smutek jest nam potrzebny.

Ostatnio dostałam list, za potwierdzeniem odbioru uczelnia skreśliła mnie z listy studentów.
Jak go otworzyłam to krew mi się zagotowała. Okazało się to zwykłym niedopatrzeniem papierkowym- gdzieś tam coś się zagubiło i stwierdzono że nie zapłaciłam czesnego. Oczywiście całą sytuacje rozwiązała jedna dziesięciominutowa wizyta w dziekanacie. Ale kiedy otworzyłam ten list, poczułam się skrajnie beznadziejnie - bo oto napisali "wylatujesz ze studiów maleńka, mamy cie w dupie, jesteś do niczego"- oczywiście to było między wierszami :)

Tak to właśnie bywa, w sumie zwykły list a czułam się do niczego, przez cały dzień...

Pomyślałam sobie, a gdyby mieć antidotum na takie sytuacje? Gdybym miała wtedy w kieszeni jakąś różową pigułkę, która by zmieniła moje podejście?

Postanowiłam poszukać takich pigułek, od dziś nie chcę pisać o mydle i powidle, ale właśnie o tym jak poprawiać sobie humor w codziennych sytuacjach. Już dziś myślę o tym, że zostało kilka dni do końca miesiąca i muszę jeszcze odwiedzić moją starą prace odebrać PITa, do tego przyda mi się porządne antidotum.

Po zwolnieniu się stamtąd dochodziłam do siebie kilka miesięcy, a spotkania z tamtymi ludźmi niszczą mi humor nie na dzień ale na cały tydzień.

czy jesteś szczęśliwy? czy jesteś szczęśliwa?

0
COM
Ostatnio dużo rozmyślam o szczęściu. Zapytałam też sporo osób wprost "Czy jesteś szczęśliwy?"
Muszę powiedzieć że zadanie takiego pytania bliskiej osobie jest chyba trudniejsze niż pytanie czy mnie kochasz. Bardzo bałam się odpowiedzi.

I ku mojemu zdziwieniu nie wiele osób jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Zwykle odpowiedzi są nerwowe i wymijające... "wiesz to nie takie proste..." "szczęśliwym się bywa" "nie jestem nieszczęsliwa"
Grono osób też robiło jakiś bilans swojego życia żeby odpowiedzieć czy generalnie jest dobrze czy nie.


Czy to jest aż takie trudne pytanie?
To pytanie o to jak się czujesz, a nie deklaracja że będę szczęśliwa już do kresu swoich dni.

Stworzyłam więc czterostopniową skalę szczęścia:
Jestem szczęśliwa
Nie jestem szczęśliwa
Nie jestem nieszczęśliwa
Jestem nieszczęśliwa

Teraz na przykład gdy to piszę jestem szczęśliwa, jest mi dobrze :D Piję kawę, zawinęłam się w koc i mam jeszcze godzinę dla siebie zanim zacznę zbierać się do pracy.

Ale wczoraj wieczorem byłam nieszczęśliwa. Bolał mnie ząb, marudziłam nic mi się nie chciało i byłam zła na siebie że marnuje czas.

A Ty jak z Twoim szczęściem?