bez słów

czekałam 24 lata bez jednego miesiąca zeby zrozumieć pewien banał:
NIE UMIEM PISAĆ

żaden blog mi nigdy nie wychodził, pamiętnik pisałam 3 strony i wrzucałam na dno szuflady.
Przez 12 lat nauki języka polskiego wszystkie zadowalające oceny były z aktywności, a nie z pisania...
O ile mówienie jeszcze jakoś mi wychodzi to jedynie dlatego ze jak coś powiem to to znika, nie mozna sie cofnąć do początku zdania zeby przeczytać jeszcze raz.

Dlaczego?
Dlatego ze słowa dla mnie nie istnieją. Nie myslę słowami, mówiąc i pisząc próbuje opowiedzieć ten niemy film, który mam w głowie.
Ostatnio dowiedziałam się, że niektórzy jak powie im się cyfre to widzą kolor... yyy... a inni co widzą ? wieeelką dwójkę
wieeeelką trzynastkę
dwójka jest czerwona trzynastka jest zielona.

Czy to jest fajne?
Nie wiem do czego dąże w życiu... nie umiem tego nazwać, nie umiem napisac sobie planu na karteczce, zrobić sobie listy i odhaczać- bo nie dąże do stanowiska, samochodu, stanu konta itp. tylko do takiego uczucia.
są takie rzeczy które sprawiają, że kiedy na nie patrze czuje sie "ach" - jakby w powietrzu przybyło tlenu
i jakby powiększyła mi się objętość płuc.

chcę więcej ach





I tu należy nadmienić- są na świecie tacy czarodzieje jak moja przyjaciółka D.
ona potrafi żonglować słowami wymieniać je i układać tak, że znaczą dokładnie to co powinny i to co ona by chciała żeby znaczyły.
A mnie się jakoś nie słuchają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz