krokodyl
Dziecięciem szczerbatym będąc chciałam:
- wejść do kawiarni "Mozaika" (ach, ten neon!)
- umieć sterować deszczem
- mieć czarny pokój
- mieć małpę
- dotknąć krokodyla i sprawdzić, czy jest oślizgły
- studiować polonistykę.
Wtajemniczeni wiedzą, że jak dotąd tylko jeden punkt został zrealizowany (o, żałości!). Kawiarnia "Mozaika" to podobno miejsce spotkań byłych esbeków, sterowanie deszczem zostawiłam rosyjskim naukowcom, pomysł na czarny pokój po głębokim, długim i bolesnym namyśle okazał się dość kiepski, a posiadanie małpy przypadło sąsiadowi dziadków (serio! trochę rozrabiała podobno). Żywego krokodyla nie pomacałam, ale za to okazało się, że można w krokodylej sprawie liczyć na little-help-from-my-friends (na marginesie -- to nie może być piosenka o narkotykach! Beatlesi byli niewinni!):
Jednak czy autor wie, jakie mogą być konsekwencje obdarowania kogoś krokodylem? ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz